Happy Cow

HappyCow's Compassionate Healthy Eating Guide

niedziela, 17 lutego 2013

Za co kocham swoich przyjaciół :)

Na wstępie nawiążę do poprzedniego posta. Zrobiłam USG i okazuje się, że trzustka wygląda normalnie, więc podejrzenie padło na wrzody dwunastnicy. Czeka mnie gastroskopia, której się boję i której od lat staram się uniknąć :( Tym razem mi się nie uda. Jednak leki, które dostałam na trzustkę pomagają, a gdy je odstawiam wszystko wraca do braku normy, więc moja konsternacja jest dosyć spora. Jutro czeka mnie wizyta u lekarza i zobaczymy co on powie. Jakby mi było mało wrażeń rozłożyła mnie też grypa (akurat w weekend) i od dwóch dni leże pod kołdrą i biadolę nad własnym losem...

Za to jakiś czas temu odwiedziła mnie moja ukochana Kawa. Już nie raz wspominałam tutaj o niej i jej blogu. Tym razem jej wizyta rozłożyła mnie całkowicie na łopatki, bo przyniosła ze sobą prawdziwe wegańskie ciasto czekoladowe. I jak tu nie kochać przyjaciół, którzy przynoszą takie pyszności? Kawa nie jest weganką (ale jest na najlepszej drodze do wegetarianizmu, za co trzymam kciuki ;)), a jednak pomyślała o mnie. Do tego dostałam od jej Mamy słoiczek najlepszego dżemu z pomarańczy jaki w życiu jadłam :D Po prostu pełnia szczęścia!

U mnie znajdziecie zdjęcia z tej wizyty, ale po przepis musicie się pofatygować do Kawy (zapewne pojawi się w ciągu kilku najbliższych dni na jej blogu). Sam widok jest mocno zachęcający :)


W ten oto sposób moja dieta na jeden dzień została odwołana ;)


Ciasto było fenomenalne!


A oto Kawa we własnej osobie. Na tym zdjęciu wygląda jak chuda wersja Nigelli Lawson ;)


Ja zrobiłam swoją ekspresową pizzę i smakowała nawet kilku typowym mięsożercom, którzy nas tego dnia odwiedzili :D

A teraz idę spać :( Jestem okropnie słaba. Niech już będzie wiosna, może słońce lepiej wpłynie na stan mojego zdrowia!

niedziela, 10 lutego 2013

Żalę się

Bycie nauczycielem ma swoje plusy. Jednym z tych plusów są wolne 2 tygodnie w trakcie ferii zimowych (drugim są wakacje i tyle bym plusów wyliczyła ;D).
Niestety tak wyczekiwane przeze mnie ferie okazały się całkowicie beznadziejne i z ulgą odczuwam ich koniec. W zeszłym tygodniu wylądowałam w szpitalu, miałam 5 razy pobieraną krew, okazało się, że mam przewlekłe samoistne zapalenie trzustki (osoba która nie pije, nie pali, odżywia się zdrowo - to jest po prostu okrutna złośliwość losu!). Musiałam przejść na dietę (to już jest śmieszne). Na szczęście drastycznie nie różni się od tej, którą stosowałam do tej pory, ale muszę unikać produktów smażonych, a warzywa jeść najlepiej gotowane na parze (unikać surowych). Oczywiście zgodnie z funkcjonowaniem kobiecej logiki teraz mam ochotę na same niezdrowe rzeczy! Najlepiej z dużą ilością cukru, którego mam nie spożywać... Teraz czeka mnie kolejna seria badań.

Zanim jednak dowiedziałam się o tym wszystkim zaopatrzyłam się z Rossmannie w taki oto wynalazek:


Brownies, które można przygotować na dwa sposoby - z jajkami i mlekiem oraz w wersji wegańskiej. Nie jest to bardzo wyszukane ciasto, ale kiedy potrzeba szybko przygotować coś dla gości sprawdza się świetnie. Chociaż według mnie podany czas pieczenia jest za krótki. Moje brownies wyszły z zakalcem. 


Polewa to deserowa czekolada z Lidla rozpuszczona w kąpieli wodnej.
Z zakalcem czy nie, trzeba przyznać, że ciasto jest pyszne i bardzo słodkie. Myślę, że wielu osobom przypadnie do gustu (zwłaszcza ze względu na łatwe przygotowanie).


wtorek, 5 lutego 2013

Naleśniki ruskie i zupy

Jestem! Żyję... a raczej egzystuję. Ferie okazały się kiepskim dla mnie czasem. Dużo złego się działo i moje plany szlag trafił.
Nic tak nie pociesza w trudnych chwilach jak dobre jedzenie. Tym razem padło na naleśniki. Chciała wypróbować wegańskie pierogi ruskie, ale zniechęcało mnie bawienie się z ciastem. A na portalu puszka.pl znalazłam przepis na naleśniki ruskie. Wypróbowałam i bardzo polecam :) Jedyna zmiana jakiej dokonałam to tofu skopiłam sokiem z wyciśniętej cytryny. Prawdziwe niebo w gębie!

Powinnam cebulę pokroić na mniejsze kawałki, ale tak naprawdę nie ma to wpływu na smak :)


Naleśniki jeszcze przed drugim smażeniem

Farsz który mi został wyjadłam łyżką z miski

Dodatkowo mój Mąż najdroższy zaoferował się do przygotowywania zup. Gar wystarcza nam na 2 dni, więc co drugi mamy jakąś nową zupkę. Super sprawa zimą, bo rozgrzewają, są zdrowe i dodatkowo bardzo smaczne :)

Zupa warzywna zabielana śmietaną migdałową (a w zupie m.in. marchewka, brokuły, groszek, kapusta, kalafior, papryka)

A to zupa krem... przyznam, że żadne z nas nie może sobie przypomnieć z czego została zrobiona ;D Tak to się kończy, gdy nie wrzucam zdjęć na bieżąco. Cokolwiek to było na pewno było smaczne ;)


Na sam koniec ogórkowa z kiszonych ogórków plus bułka z ziarnami i masłem migdałowym i pietruszką.