Za to jakiś czas temu odwiedziła mnie moja ukochana Kawa. Już nie raz wspominałam tutaj o niej i jej blogu. Tym razem jej wizyta rozłożyła mnie całkowicie na łopatki, bo przyniosła ze sobą prawdziwe wegańskie ciasto czekoladowe. I jak tu nie kochać przyjaciół, którzy przynoszą takie pyszności? Kawa nie jest weganką (ale jest na najlepszej drodze do wegetarianizmu, za co trzymam kciuki ;)), a jednak pomyślała o mnie. Do tego dostałam od jej Mamy słoiczek najlepszego dżemu z pomarańczy jaki w życiu jadłam :D Po prostu pełnia szczęścia!
U mnie znajdziecie zdjęcia z tej wizyty, ale po przepis musicie się pofatygować do Kawy (zapewne pojawi się w ciągu kilku najbliższych dni na jej blogu). Sam widok jest mocno zachęcający :)
W ten oto sposób moja dieta na jeden dzień została odwołana ;)
Ciasto było fenomenalne!
A oto Kawa we własnej osobie. Na tym zdjęciu wygląda jak chuda wersja Nigelli Lawson ;)
Ja zrobiłam swoją ekspresową pizzę i smakowała nawet kilku typowym mięsożercom, którzy nas tego dnia odwiedzili :D
A teraz idę spać :( Jestem okropnie słaba. Niech już będzie wiosna, może słońce lepiej wpłynie na stan mojego zdrowia!