Happy Cow

HappyCow's Compassionate Healthy Eating Guide

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Zapiekanka z Daiya :)

Dzisiejszy przepis jest autorstwa mojej Mamy. Przez całe moje dzieciństwo zajadałam się tą zapiekanką. Oczywiście wtedy parówki były mięsne :( Gdy przeszłam na wegetarianizm obawiałam się, że będę musiała się z tym przepisem pożegnać. Tymczasem okazało się zupełnie inaczej.

Na rynek weszły parówki sojowe i moje szczęście powróciło :D Teraz także zastąpiłam śmietanę i ser, jedynie jajka są niewegańskie.

Zapiekanka przed wstawieniem do piekarnika. Górne zdjęcie już z posypką z sera Daiya. Dolne przed zalaniem śmietaną z jajkiem.

Zapiekanka wyjęta z piekarnika.

Przepis:
3 woreczki ryżu (u mnie brązowy, ale biały nadaje się idealnie)
3 cebule
1/2 papryki
30 dag pieczarek
4 parówki sojowe (Ja użyłam Polsoja śniadaniowe, ale te z chili będą nawet lepsze)
250 ml dowolnej śmietany roślinnej (moja to Oatly)
2 jajka (najlepiej ze wsi lub "zerówki")
Przyprawy - sól i pieprz
Olej do smażenia

Ryż gotujemy.
Cebule kroimy na drobno. Olej rozgrzewamy na patelni. Wrzucamy pokrojone cebule i podsmażamy na małym ogniu, żeby się zeszkliła. W międzyczasie kroimy pieczarki, paprykę i parówki. Dorzucamy je do cebuli i dusimy jakieś 10 minut.
Po ugotowaniu ryżu mieszamy go ze składnikami z patelni, przyprawiamy pieprzem i solą. Jajka musimy wybełtać, a następnie zalać śmietaną. Całość wylewamy na ryż i wszystko mieszamy. Posypujemy dowolnym wegańskim serem (próbowałam też z Tavenyrem i się nadaje).

Zapiekankę wstawiamy do nagrzanego wcześniej do 160 stopni C piekarnika na około 30 minut.

Smacznego!


niedziela, 29 kwietnia 2012

Ser Daiya

Dzisiaj bez przepisu. Chciałam tylko pochwalić się przywiezionym przez moja teściową serem Daiya. Jak do tej pory miałam okazję wypróbować jako substytut sera czeski sojowy Tavenyr oraz Cheezly. W tej konkurencji wygrywa Cheezly, ale jego smak mimo wszystko mało ma z serem wspólnego i jest taki trochę "woskowaty". Jednak, gdy z tymi dwoma zestawimy zamiennik sera Daiya, to nawet Cheezly odpada w przedbiegach.

Daiya jest mleczna w smaku, trochę słodkawa i cudownie ciągnie się, gdy ją zapieczemy. Do tego jest cruelty-free, nie zawiera cholesterolu, ani soi. Jeżeli macie znajomych lub rodzinę w Stanach to wierćcie im dziurę w brzuchu, żeby Wam przywieźli ten smakołyk. Ja posiadam trzy dostępne smaki - mozarella, pepper jack i cheddar.
Na stronie firmowej Daiya znjadują się przepisy, które można zrobić. Zapewne niedługo podzielę się z Wami kilkoma w których Daiya odegra ważną rolę :) Nie omieszkam tez opisać wrażeń smakowych jakich mi dostarczy. Tymczasem dokończę swoją pizzerkę i odpocznę po męczącym dniu.

http://www.daiyafoods.com/recipes

Udanego weekendu majowego!


piątek, 27 kwietnia 2012

Masło orzechowe i owoce

Dzisiaj szału nie będzie. Nic nie gotowałam, obiad zjadłam u rodziców (moja Mama wciąż oswaja się z moim weganizmem, ale ostatnio nieźle jej idzie :)). Za to na kolację zachciało mi się czegoś słodkiego. Poszukiwania w internecie doprowadziły mnie do tego przepisu. A ponieważ w kuchni walał się ostatni banan, którego nie zużyłam do koktajlu i jedna gruszka, to postanowiłam je wykorzystać zanim się zepsują.


A dodatkowa porcja kalorii jest zawsze w moim przypadku mile widziana :)

Jak to zrobić? Bardzo prosto. Potrzeba dwóch kromek chleba tostowego. Przypiekamy go w piekarniku lub podsmażamy lekko na patelni. Każdą z kromek smarujemy masłem orzechowym z kawałkami fistaszków. Najpierw kładziemy pokrojonego banana, następnie posypujemy go cynamonem. Na to kładziemy pokrojoną w plasterki gruszkę. Całość polewamy syropem klonowym. 
Oczywiście można użyć innych owoców jak np. jabłka. Właściwie ograniczeń w tym przypadku brak.
Pyszność :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

Ptasie mleczko, pasztet z selera i sojonez

Przyjaciółka podesłała mi jakiś czas temu link do przepisu na wegańskie ptasie mleczko na mleku kokosowym. Niestety jak już pisałam mleczko kokosowe mnie uczula, ale rezygnować z tej pyszności nie chciałam. Dlatego po kolejnych zakupach w Evergreen i otrzymaniu mleka migdałowo-ryżowego zrobiłam mała modyfikację przepisu. Efekt końcowy wygląda tak:


Przepis po modyfikacji

350ml mleka migdałowo-ryżowego
2 łyżeczki agaru w proszku
2-3 łyżki syropu klonowego

Wszystko zagotować w garnku, a następnie przelać do foremek. Po schłodzeniu można się zajadać :)
Ja jeszcze użyłam wegańskiej polewy czekoladowej z Lidla. Oczywiście nie mogłam się doczekać aż się ptasie mleczko schłodzi i wyjęłam je z foremek trochę za szybko, dlatego niektóre mają deformacje :P Na smak jednak nie ma to wpływu.

Dodatkowo wczoraj mój przyjaciel zrobił pyszny pasztet z selera (ale wegetariański, bo z jajkiem) i postanowił się podzielić, za co bardzo mu dziękuję :) Pasztet pycha! A ja do kompletu zrobiłam sojonez. Sojonez robi się szybko i łatwo, jedynie samo mieszanie trochę trwa. Ja ponownie dokonałam modyfikacji zamiast oleju użyłam oliwy co zmienia smak, ale nadal jest przepyszne i zdecydowanie lepsze od kupnego wega majonezu.

Sojonez
Składniki :
200 ml śmietany sojowej (można użyć szklankę mleka jak w przepisie oryginalnym)
sól, pieprz ziołowy do smaku
łyżka octu jabłkowego
pół łyżki musztardy
1,5- 2 szklanki oleju( ja dodałam 1 i według mnie w zupełności wystarczyła)
Śmietanę sojową wraz z octem i przyprawami zmiksować, po chwili  pojawi się piana i wtedy dodajemy musztardę ciągle miksując. Po około 10 minutach miksowania zaczynamy dodawać olej, należy go lać bardzo powoli, bardzo cienkim "ciurkiem". Miksujemy jeszcze około 15 minut. Powinien nabrać konsystencji nieco lżejszej niż majonez, gotowy schładzamy w lodówce.



Gotowe kanapeczki z sojonezem i pasztetem :)

A na obiad nie miałam weny, więc na szybko przygotowałam Mężowi tortille z sosem pomidorowo-cebulowym i "mięsem" do kebaba oraz dużą ilością rukoli.


W tle widoczne uszka Epy :)

środa, 25 kwietnia 2012

Tak dużo przepisów, tak mało czasu

Gdyby pół roku temu ktoś mi powiedział, że będę gotować, próbować co raz to nowe przepisy i prowadzić bloga o tym, to bym uznała go za niespełna rozumu ;) Nigdy nie stałam w kuchni. Przez 28 lat swojej egzystencji  udawało mi się zawsze jakoś od tego wykręcić. Teraz gotowanie to naturalna czynność, ale nie jestem nadal jego wielką fanką. Dlatego cieszą mnie przepisy proste, smaczne, szybkie i przy okazji zdrowe :)

Ta sałatka została dla mnie przygotowana przez Męża na kolację (chyba się chciał odwdzięczyć za naleśniki ;)). Sama bym pewnie nie wpadła na połączenie takich produktów, ale On w gotowaniu ma większe doświadczenie i pomysły zazwyczaj genialne. Pycha.


Co zostało użyte w tej sałatce?
1 gotowany ziemniak, pokrojony w talarki i usmażony.
1 cebula
1 pomidor
kiełki rzodkiewki
kawałek "sera" Cheezly o smaku Cheddar'a
2 łyżeczki śmietany wegańskiej (w tym przypadku była to sojowa CreSoy)
Przyprawy - sól, pieprz, pieprz cytrynowy
Roszponka

Cebulę, pomidora, Cheezly i śmietanę mielimy za pomocą blendera na gładką masę. Dodajemy kiełki rzodkiewki, przyprawy i mieszamy. Do tego umieszczamy w sałatce talarki i na samą górę kładziemy roszponkę. Polecam spróbować, bo jest doskonała.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Naleśniki z tofu


Jaki ja dzisiaj bałagan zrobiłam w kuchni, a jak naklęłam się na wszystko! Próbowałam sobie zrobić naleśniki wegańskie. Nie wiem jak to robią inne blogerki, że im się udają, bo mnie przy każdej próbie odwrócenia naleśnika na drugą stronę na patelni robił się istny dramat. Naleśnik uparcie kleił się i paprał. Ostatecznie wychodziło mi błoto zamiast złocistego krążka. Smaczne to było, nie powiem, ale całkowicie niereprezentatywne. Zdjęcie, które tu wrzucam wersja dla Męża z jajkiem dodanym do ciasta. Te naleśniki prezentowały się już znacznie lepiej. Zauważyłam także, że na mleku ryżowym wychodzą znacznie smaczniejsze.

Przepis pochodzi z książki "Zaskakujące tofu" Marioli Białołęckiej o czym nie miałam pojęcia i dziękuję Magi, że mi zwróciła uwagę :)



Krem z kasztanów pasuje idealnie do posmarowania :)

Naleśniki z tofu

150 g mąki pszennej pełnoziarnistej (typ 2000)
50 g mąki pszennej białej
2 łyżki brązowego cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
500 ml mleka sojowego naturalnego (najlepiej niesłodzonego ale to słodkie naleśniki, więc może być i takie)
⅓ kostki tofu Polsoja (60g dla używających innych kostek)
olej lub olej w sprayu do smażenia
Zmiksować w blenderze tofu z mlekiem sojowym, aż do uzyskania gładkiej konsystencji.
W misce wymieszać mąkę pełnoziarnistą z białą, dodać cukier i proszek do pieczenia, dobrze wymieszać.
Dodawać wymieszaną mąkę partiami do mleka i wszystko dobrze zmiksować. Odstawić na 20 minut.
Smażyć na rozgrzanej, natłuszczonej patelni.

Ciasto wyszło mi zbyt gęste i musiałam dodać trochę więcej mleka sojowego (ale przypominam, że ryżowe jest lepsze).

Tofu – serek waniliowy
½ kostki tofu naturalnego (90g), rozdrobnionego widelcem
125 ml mleka sojowego o smaku waniliowym
1 łyżka cukru waniliowego
1 łyżka cukru pudru
½ łyżeczki startej skórki pomarańczowej
Wszystkie składniki zmiksować w blenderze na jednolita masę.

Dla odmiany serek wyszedł mi zbyt wodnisty. Poradziłam sobie z tym dodając garść orzechów nerkowca i miksując wszystko blenderem na gładką masę. Pycha serek wyszedł :)



poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Pieczone ziemniaczki :]

Ponieważ w tygodniu kuchnia należy do mnie, to w weekendy najczęściej stołujemy się w restauracjach lub wyganiam Męża do garów ;) Tym razem zrobił specjalnie dla mnie na kolację pieczone ziemniaczki z pesto.


Polecam, bo są pyszne!

Co jest nam potrzebne do ich przygotowania?

Kilka dużych ziemniaków (zależy jakie kto ma możliwości, ja zjadłam 4 ;))
Wegańskie pesto (kupiłam w "Piotrze i Pawle", ale wiem, że sporo osób przyrządza je w domu)
Krojone pomidory (ilość zależna od tego co ma bardziej przebijać w smaku - pomidory czy pesto)
Wegański ser (u mnie Cheezly imitujący mozarellę)
Przyprawy do smaku (pieprz lub/i oregano, nie polecam solić, bo pesto jest słone samo w sobie)

Ziemniaki gotujemy aż będą miękkie. Po wystygnięciu kroimy je na pół i drążymy, żeby zostały nam ziemniaczane łódeczki. Wnętrze ziemniaka łączymy z pesto, pomidorami i za pomocą blendera mielimy na niezbyt gładką masę. Farszem wypełniamy łódeczki ziemniaczane i zapiekamy ok. 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C. Pod koniec pieczenia kładziemy kilka plasterków sera.
Następnie zajadamy się po uszy ;)


sobota, 21 kwietnia 2012

Eksperyment z tartą jagodową

Bywają takie dni, że choćbym czytała coś sto razy, to i tak nie zarejestruję co to było. Dzisiaj mam dokładnie taki dzień. Nie planowałam nic gotować przez weekend i zrzucić tę przyjemność na mojego Męża ;) Jednak kupiłam jagody i ciasto francuskie, więc szkoda było tego nie wykorzystać. Przepis zaczerpnięty z allrecipes.pl, ale ile razy bym go nie przeczytała nie mogłam ogarnąć całości. Po pierwsze ciasto francuskie miałam gotowe, więc ta część przepisu była mi zbędna. Po drugie Pani, która go umieściła robiła od razu zawsze dwie tarty, więc zanim się zorientowałam, że przepis jest na dwie to już miałam za dużo ugotowanych jagód z nieco za małą ilością skrobi kukurydzianej. Jednak koniec końców wyszła bardzo smaczna, więc warto wypróbować. Oczywiście mój przepis dostosowany dla wegan, więc tofu poszło w ruch ;D



Gotowe ciasto francuskie (100% wega) kupiłam w Lidlu.

Nadzienie:
250 g tofu
2 łyżki śmietany owsianej
4 łyżki syropu klonowego lub z agawy
125ml wody
5 łyżek skrobi kukurydzianej
150g cukru
600g mrożonych jagód
szczypta soli
2 łyżki soku z cytryny
30g margaryny (ja używam mojej ulubionej - Alsan)
1/2 waniliowego aromatu do ciast

Formę do tarty smarujemy olejem i wykładamy ciastem. Tofu, aromat, syrop klonowy, śmietanę zmiksować na gładką masę za pomocą blendera. Masę wylewamy na ciasto. Wstawiamy to do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C na 20 minut. 
Po wyjęciu studzimy (można masę z tofu przebić widelcem, bo najpewniej podejdzie powietrzem).

Połowę jagód gotujemy w garnku wraz z wodą, w której najpierw rozpuszczamy skrobię kukurydzianą.  Wsypujemy do gotujących się jagód cukier i sól. Wrącą masę mieszamy i gotujemy jeszcze chwilę, aż stanie się klarowna i gęsta.
Jagody zdejmujemy z ognia, wlewamy sok z cytryny i margarynę. Mieszamy całość, żeby margaryna się całkowicie rozpuściła. Dodajemy pozostałe jagody i od razu, ale delikatnie wylewamy tę mieszaninę na przygotowaną tartę, w razie konieczności wyrównując wierzch. Odstawiamy na co najmniej godzinę, żeby nadzienie się ścięło. Przechowujemy w lodówce i wyciągamy na stół 30 minut przed podaniem.

Smacznego :)

wtorek, 17 kwietnia 2012

Wegetariańska zapiekanka dla Męża

Wczoraj pokusiłam się o wypróbowanie bitej śmietany z mleczka kokosowego i chociaż jest pyszna to okazało się, że mam alergię na to mleczko i na pół nocy wylądowałam w szpitalu :/ Powieka mi opuchła tak, że wyglądałam jak Quazimodo :P Na szczęście po otrzymaniu leków wszystko wróciło do normy. Niestety dzisiaj nie jadłam nic poza kisielkiem.
Jednak nie mogłam zapomnieć o swoich kochanym Mężu i jemu zrobiłam zapiekankę na cieście francuskim.



Troszkę mi się brzegi przypiekły.

Ciasto kupiłam gotowe w "Piotrze i Pawle". Przepis na farsz jest mojego autorstwa. Prosty, łatwy i smaczny :)
Bierzemy:
  • Pomidory krojone z puszki
  • Dwie średnie papryki
  • Dwie małe cebule
  • Dwa ząbki czosnku
  • Przyprawy - biały pieprz, pieprz cytrynowy, oregano, sól
  • Oliwa
  • Ser lub jego wegański odpowiednik


Oliwę rozgrzewamy na patelni, następnie wrzucamy cebulę posiekaną w drobną kostkę i rozgnieciony ząbek czosnku. Podsmażamy aż do zeszklenia cebulki, następnie dodajemy posiekane papryki i zalewamy to pomidorami. Dusimy na małym ogniu aż większość wody z pomidorów wyparuje. Solimy i doprawiamy do smaku.
Piekarnik rozgrzewamy do 180oC. Ciasto wykładamy na papierze i wylewamy na nie warzywa. Przykrywamy to serem (Cheezly lub Tavenyr jak najbardziej się nadają) i pieczemy około pół godziny.

Mąż wsunął pól zapiekanki za jednym razem, więc chyba wyszła mi smaczna ;)

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Hamburger cruelty free ;)

Co ja wam będę tu słodzić, że jadam tylko i wyłącznie zdrową żywność? Nie tylko! Dzisiaj miałam wariacki dzień, który uniemożliwił przygotowanie mi jakiegoś sensownego obiadu. Ratunkiem okazało się typowe danie typu fast food, czyli popularny hamburger. Oczywiście mój hamburger koło mięsa nawet nie leżał, ale był nawet lepszy i na pewno zdrowszy ;) Bułki, których użyłam to makabryczne paskudztwo, ale wmawiam sobie, że duża ilość warzyw równoważy wszystko czego powinnam unikać ;D



Jak zrobić kotleta? Bardzo łatwo.
Bierzemy puszkę czerwonej fasoli, średnią cebulę, pół szklanki bułki tartej, pieprz i kolendrę. Wrzucamy do blendera i miksujemy na gładką masę. Smażymy na głębokim oleju.
Użyłam również Cheezly imitującego mozarellę i sosu musztardowego z papryką. Całość jest przepyszna!

piątek, 13 kwietnia 2012

Komosa w nowej odsłonie :)

Dzisiaj keks. Keks oryginalnie był z kaszy jaglanej, ale nadmiar komosy w spiżarni wymagał ulepszenia oryginalnego przepisu. Nie wiem czy go ostatecznie ulepszyłam, czy skrzywdziłam, ale mi smakuje :)



Przepis oryginalny znajdziecie tu.

Moja wersja:
  • 1 szklanka komosy
  • 4 łyżki syropu z agawy
  • garść bakalii (Ja dodałam suszoną żurawinę, rodzynki, kandyzowaną skórkę pomarańczy, płatki migdałów) 
  • 1/3 szklanki płatków gryczanych
  • cukier wanilinowy
  • przyprawa korzenna


Kaszę rozgotuj w 2 szklankach wody z syropem z agawy. Jeśli jej nie masz, posłódź ugotowaną kaszę miodem, syropem bądź słodem.

Dodaj pokrojone w drobną kostkę bakalie. Wrzuć płatki gryczane, wymieszaj.

Wyłóż formę pergaminem przed przełożeniem masy. Całość lekko ugnieć. Piecz w piekarniku przez 30-40 minut.

WSKAZÓWKI I UWAGI:

Im więcej bakalii, tym lepiej.


Do pełni szczęścia - dotarły do mnie sery Cheezly :] Na razie wypróbowałam ten imitujący cheddar i może niezupełnie oddaje smak, ale jest dużo, dużo lepszy niż Tavenyr (Liga Obrony Tavenyr'a może złożyć zażalenie ;D). 

<3!

czwartek, 12 kwietnia 2012

Fasolka i ciasto

Danie stworzone z produktów, które miałam akurat pod ręką (lub w lodówce ;)). Od wczoraj walczę z wiosennymi porządkami w domu i mieszkanie wygląda jak pobojowisko. W kuchni mało miejsca, a i czasu na wymyślanie różnych potraw tez nie za wiele. Dlatego ekspresowa fasolka z ziemniaczkami sprawdziła się dzisiaj bardzo dobrze.


Fasolkę przygotowałam w następujący sposób: Wzięłam puszkę białej fasoli w zalewie, kartonik krojonych pomidorów, kawałek wega salami, średnią cebulę, pieprz biały, pieprz cytrynowy i sól. Wszystko wrzuciłam do garnka i dusiłam na wolnym ogniu :) Ot i cała filozofia. Wyszło bardzo smaczne. Do kompletu ziemniaczki i roszponka z moja ukochaną śmietaną owsianą Oatly i obiad z głowy!

Ostatnio zrobiłam też wegańskie ciasto czekoladowe z bananami i polewą kawową i jeżeli lubicie bardzo słodkie desery to jest ono dla was idealne!


Ciasto czekoladowe z bananami w mocno kawowej polewie

Składniki:

dwa dojrzałe banany, dokładnie rozgniecione widelcem na puree
1 1/3 szklanki mąki
1/4 szklanki gorzkiego kakao
1/3 szklanki brązowego cukru
1/3 szklanki oleju
1/3 szklanki mleka roślinnego
1 tabliczka gorzkiej czekolady
dwie łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli

Składniki na polewę:

pół tabliczki czekolady
dwie łyżki whiskey
2 łyżeczki kawy

Przygotowanie:

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej lub w mikrofali. Do rozpuszczonej czekolady dodajemy olej, cukier i dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy mleko oraz bananowe puree i wszystko mieszamy na gładką emulsję.
W mniejszej misce łączymy mąkę, kakao, proszek do pieczenia i sól. Dodajemy suche składniki do mokrych i mieszamy aż do uzyskania gładkiej masy, którą przekładamy do małej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia.
Ciasto wsuwamy do piekarnika i pieczemy przez 35-40 minut. Upieczone ciasto studzimy, w międzyczasie przygotowując polewę. Czekoladę rozpuszczamy, następnie łączymy z whiskey i kawą rozpuszczoną w dwóch łyżkach wrzątku. Polewę wylewamy na ostudzone ciasto a kiedy zastygnie możemy już kroić i jeść, popijając kawą zbożową.

Autorka przepisu sugerowała, żeby koniecznie brać dokładkę, ale jak dla mnie to było za dużo cukru na raz ;) W każdym razie jest pyszne i polecam wypróbować!

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

A może pizza?

Na Wielkanoc nie było typowo. Zaprosiliśmy do siebie znajomych i przygotowałam dla nich pizze. Trzy wegetariańskie (nie każdy przebrnąłby przez smak "sera" Tavenyr) i jedną wegańską, którą pochłonęłam szybciutko ;) Dodatkowo mój Mąż przygotował zakąskę z awokado na podstawie przepisu z jednego numeru E!Stilo. Udało mi się także zdobyć butelkę pysznego wina z dzikiej róży, które robi mój Tato. Musicie mi wierzyć na słowo, że lepszego wina nie ma :) Mama przygotowała dla mnie wega pasztet z warzyw i grzybów. Wieczór minął Nam naprawdę miło. Chociaż pierwsze ciasto do pizzy mi nie wyrosło tak jak powinno, a kolejne było z mąki pełnoziarnistej i smakowało jak grahamka, to i tak myślę, że było fajnie i nawet najwybredniejsi smakosze nie narzekali ;)


Pozostałości z wege pizzy


Miseczki z musem z awokado

Przepis: 2 tortille, 2 awokado, sok z 1 cytryny, 1 pęczek rzodkiewki, 1/2 ogórka (kiszony się nadaje doskonale, sprawdziliśmy ;)), 3 łyżki wyłuskanego słonecznika lub pestek dyni, sól, pieprz.

Z tortilli wykrajamy kółeczka wielkości foremek do ciastek. Takie kółka wkładamy do foremek (my użyliśmy foremek do babeczek :)) i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do temperatury 170 stopni C przez 15 minut. Awokado obieramy, usuwamy pestkę, kroimy w kostkę, miksujemy z dodatkiem soku z cytryny na gładką masę. Rzodkiewki i ogórek ścieramy na tarce o małych oczkach, odlewamy nadmiar wody. Dwie rzodkiewki kroimy w drobną kostkę i zostawiamy do dekoracji. Słonecznik lub pestki dyni prażymy na suchej patelni. Do masy z awokado dodajemy startą rzodkiewkę i ogórek, 2 łyżki słonecznika, sól i pierz, mieszamy.
Nakładamy porcje masy do miseczek z tortilli, posypujemy odłożoną rzodkiewką i pozostałym słonecznikiem.


Jednak największą amatorką naszych potraw była nasza Epa :) Trzeba było podłożyć jej pod brodę papierowy ręcznik bo śliniła się na obrus ;)


środa, 4 kwietnia 2012

Pulpety i pasztet

Wczoraj poszalałam, a dzisiaj wręcz przeciwnie. Nie robię obiadu, bo zajęłam się porządkami (nie macie pojęcia jak wielki bałagan może się zrobić w małym mieszkaniu ;)).

Wczorajszy przepis na pulpety z kaszy jaglanej znalazłam na blogu Matki Weganki i chociaż użyłam kaszy jęczmiennej (jak na złość nigdzie nie mogłam namierzyć jaglanej) to i tak wyszły przepyszne. Dodałam dużo czosnku i potem cały dzień mi się nim odbijało ;P



Dodatkowo na blogu Vegan Dad znalazłam przepis na chałkę wegańską i zamierzam zrobić do niego podejście. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie.

Dzisiaj dostałam prezent od koleżanki z pracy w postaci wegańskiego, warzywnego pasztetu, który jest tak smaczny, że ledwo się powstrzymuję przed zjedzeniem całego na chlebie ;) Fajnie jest mieć takie koleżanki. Człowiek docenia proste gesty :) Zupka wiosenna z torebki. Zakup z Evergreen wraz zagęszczaczem do zup.


Zmykam dalej sprzątać, bo samo niestety się nie zrobi ;)

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Za co weganie kochają TESCO

Bycie weganinem lub wegetarianinem robi się na szczęście coraz łatwiejsze, a dostępność produktów zastępujących to do czego jesteśmy przyzwyczajeni jest coraz większa. Spokojnie można kupić parówki sojowe, wędliny lub pasty wegetariańskie do smarowania pieczywa. Wybór jest coraz większy i coraz smaczniejszy. Gdy 8 lat temu przechodziłam na wegetarianizm można było od czasu do czasu dostać parówki sojowe w puszcze, które niestety smakiem przypominały zmielony papier toaletowy. Te parówki, które kupuję teraz są tak smaczne, że zdołały do siebie przekonać nawet kilka osób na co dzień jedzących mięso. Niestety często ceny tych produktów są zaporowe. Mam przyjaciółkę, która bardzo by chciała zastąpić mleko, mlekiem ryżowym, sojowym lub owsianym, ale za każdym razem jak widzi, że ma wydać 10 zł za karton to robi jej się słabo. Na szczęście to też powoli ulega zmianie. W "Biedronce" można kupić mleko sojowe za 4 zł. Poczekam aż to samo stanie się z pozostałymi produktami. Tymczasem zostałam mile zaskoczona wczorajszą wizytą w TESCO. Nie kupiłam za dużo, ale sprawdziłam i sporo produktów jest dla mnie wskazanych! :)
Olbrzymim zaskoczeniem był dla mnie krem do smarowania pieczywa orzechowo-czekoladowy, całkowicie wegański. Jest również wersja czekoladowa, ale ona niestety wegańska już nie jest. Krem kosztuje 4,50zł za 400g co bynajmniej nie jest odstraszające.


Udało mi się też zakupić deser sojowy z brzoskwinią bardzo dobrze imitujący jogurt. Zdarzyło mi się jeść "jogurty" z rokitnika, ale nie smakowały mi szczególnie. Ten deser jest więc miłą odmianą. Cena ani zachęca, ani odstrasza - 4 zł za dwa deserki. Drożej niż normalny jogurt, ale też taniej niż deserki Valsoia (również dostępne w TESCO).



Ostatni zakup ucieszył mnie najbardziej, a właściwie drzemiące we mnie dziecko :) Przechodząc na wegetarianizm miałam okropny dylemat związany z żelkami. Uwielbiałam je, ale żelatyna w składzie eliminowała je całkowicie z mojej diety. Oczywiście po kilku latach na rynek weszły żelki misie dla wegan bez żelatyny, na sokach owocowych, ale to nie ten smak. Również żelki fasolki dostępne w Empiku ratują sytuację, ale zabijają ceną. Możecie sobie tylko wyobrazić jaka była moja radość, gdy przy ścianie żelków na wagę w TESCO znalazłam też takie beż żelatyny :) Kupiłam ich wielką torbę i chociaż niezdrowe, sztucznie barwione i ze sztucznym smakiem, to jednak radość sprawiły mi ogromną.


Było jeszcze wiele innych produktów, które nadają się dla wegan, ale aktualnie spiżarnie mam pełną, a w dodatku czekam na zamówione zakupy w Evergreen, więc nie szalałam za bardzo. Polecam jednak sprawdzać produkty, bo na pewno jeszcze nie wszystkie wyłapałam i jest ich tam dużo więcej :)