Jednak urodziny należały do bardzo udanych i będę miała co wspominać :) Najpierw wybraliśmy się do Poznania i Ekowiarni po zamówiony przez mojego Męża tort ^^ Pyszny, słodki, wegański tort! Pierwsze kawałki zjedliśmy jeszcze na miejscu :P
Początkowo myślałam, że po bokach ma papier, ale okazało się, że to czekolada :D
Mam potwornie żylaste ręce na tym zdjęciu :P
Tort był doskonały, chociaż nie przepadam za słodyczami i po pierwszym kawałku miałam dość do końca dnia :D
Następnego dnia wybraliśmy się z Małżonkiem do Berlina i jak zawsze zostawiliśmy trochę kasy w Veganz ;) Tym razem będę Wam pokazywać specjały pojedynczo. Na pierwszy rzut poleciał "serek" topiony No-Muh. Uwielbiam ich odpowiedniki serów i chociaż nigdy nie byłam fanką serków topionych, to chciałam tego spróbować. Moje wrażenia? Smakuje tam samo jak inne sery No-Muh, tyle, że można go rozsmarować ^^ Bardzo fajny produkt.
Do śniadania zjadłam też deserek z nasion chia, mango i mleczka kokosowego. Uwielbiam!
A to już całość na świeżutkiej bułce z kiełkami rzodkiewki, rzodkiewką i pietruchą :)
Niedzielne śniadanie pochłonięte ;)