Happy Cow

HappyCow's Compassionate Healthy Eating Guide

poniedziałek, 29 października 2012

Wegański Wrocław ;)

Jak można zauważyć ostatnio mnie nie było. A jak mnie nie było, to byłam gdzieś daleko. Daleko znaczy we Wrocławiu w odwiedzinach u koleżanki :) Jak część z Was pamięta (a Ci którzy nie pamiętają mogą sobie sprawdzić) Wrocław jest miastem, które bardzo lubię. Jest to nie tylko spowodowane sporym wyborem wegańskich knajp, ale klimatem całego miasta. Niestety tym razem pogoda postanowiła uprzykrzyć mi wolny czas i na miejscu zastała mnie zima. Dlatego większość czasu spędziłyśmy na jedzeniu, czyli na tym co lubię najbardziej.

Na pierwszy ogień poszła Machina Organika (zdecydowanie mój ulubiony lokal), która zrobiła wrażenie również na mojej koleżance. Nic dziwnego - dobre jedzenie robi wrażenie na każdym ;)


Tego dnia w menu była zimowa zupa z jabłkiem pietruszką imbirem i białym winem.


Do picia wzięłam sok z jabłek i pigwy.


Głównym daniem był makaron tagliatelle w sosie dyniowym-piżmowym, z cukinią i innymi smakami obok sałatki "wiosna w śniegu z tofu a'la feta. Danie tak rewelacyjne, że na samą myśl ślinianki zaczynają mi mocno pracować ;)


Na deser zamówiłam czekoladową tartę z awokado. Koleżanka wzięła sernik z nerkowców i tym razem jej ciasto było smaczniejsze, ale obie tarty są doskonałe!

W niedzielę pogoda nam trochę odpuściła (nadal było zimno, ale chociaż świeciło słońce). Poszliśmy we trójkę (ja, koleżanka i jej mąż) do włoskiej kawiarni (nie pamiętam nazwy!). Oni zamówili lody i desery, a ja zadowoliłam się bezalkoholowym truskawkowym mojito (zwanym w niektórych kręgach "modżajto" ;D), które jak na mój gust było za słodkie.


Kolejnym punktem na mapie wegańskich knajp było Najadacze.pl. Knajpka miała być otwarta dopiero od pierwszej, ale mieliśmy sporo szczęścia, bo wyjątkowo tego dnia otworzyli przed 12. Dzięki temu zdążyłam zjeść i zdążyć na pociąg ;)


Zestaw Thali z zielonym smoothie z jarmużem i grejpfrutem (gorzkie, ale ciekawe w smaku).


Najlepszy tofurnik jaki w życiu jadłam! Według mnie nie do odróżnienia od tradycyjnego.


Hamburger z "kotletem", który w środku był zielony oraz z czosnkowym wega majonezem i warzywami. 


Mało apetycznie wyglądał, ale był przepyszny!


Wegańska kofta. Bardzo słona i chyba najmniej mi smakowała. Ogólnie odczucia mam bardzo pozytywne. Jedzenie było pyszne, świeże i niedrogie. Najadacze.pl jest na pewno warte odwiedzenia!

A to już jeden z krasnali, który bardzo mnie rozbawił. Zwłaszcza, że koleżanka nazwała go "Krasnalem chorób genetycznych" i gdy go zobaczyłam zrozumiałam dlaczego ;)


Obym jak najszybciej wróciła do tego cudownego miasta i całego niesamowitego jedzenia jakie oferuje ;)

10 komentarzy:

  1. Te ciasta mnie powalaja, kurcze, jak oni je robia?

    OdpowiedzUsuń
  2. tam jest taka włoska knajpa (jadłam bardzo dobrą pizze bez sera) a przy tym lodziarnia gdzie jest chyba 90 smaków lodów w tym bardzo dużo sorbetów i uwaga lody sojowe :) bardzo dobre jadłam i też się zakochałam w tym mieście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej, bo na sojowe lody bym się skusiła, ale za to mam wymówkę, żeby tam wrócić ;)

      Usuń
    2. Jestem z Wro, gdzie dokładnie te lody są?:))

      Usuń
    3. nie chce mi się szukać ale pod poprzednim postem Guni o Wrocławiu chyba Publiczna Pralnia pisała o tej lodziarni ;)

      Usuń
    4. To ja już też chyba mam sklerozę, bo nie pamiętam,a le sprawdzę :)

      Usuń
  3. mmm.. no nie mogę, jakie pyszności miałaś! :) Pozazdrościć..;)

    OdpowiedzUsuń
  4. pozdrawiamy i cieszymy sie, ze smakuje ;)

    OdpowiedzUsuń

Po sygnale zostaw wiadomość ;) *beep*