Ostatnie dni (jak to zazwyczaj u mnie bywa) były kompletnie zwariowane. Okazuje się, że Sylwestra spędzę w... Wiedniu :D Jest to miasto moich marzeń. Pojechanie tam było jedna z moich pozycji na "The Bucket List" między innymi przez całkowite zauroczenie książkami Jonathana Carroll'a. A teraz się okazuje, że moje marzenie się spełni. Od dwóch dni chodzę w uśmiechem od ucha do ucha :D W dodatku mam bilety na koncert Depeche Mode w lipcu!
Znowu zaczęłam chodzić na zajęcia z Hatha-Jogi. Jestem pełna energii do działania i chyba pierwszy raz w życiu nie jestem zmarnowana o tej porze roku. Może to dieta, a może dlatego, że wreszcie mam czas o siebie zadbać, ale ciesze się, że tak jest.
A to już moje ostatnie przekąski i śniadania :) Wszystkie pyszne i wegańskie.
To jest przepyszny koktajl z mrożonych truskawek, tofu, bananów, łyżki śmietany roślinnej i syropu z agawy. Niesamowity smak, doskonale się nadaje jako przekąska zamiast niezdrowych słodyczy :)
Wegańska buła z "kotletem drobiowym" (sojowe nuggets'y), kiełkami brokuła, sałatą, pomidorami, keczupem i wegańskim majonezem. Do tego jogurt jagodowy Sojade.
Owsianka na mleku ryżowym z bananami, truskawkami i dwiema kostkami czekolady.
Fasolka pieczona z chili (Kaufland) zasmażana z cebulką, łyżką koncentratu pomidorowego, wyciśniętym ząbkiem czosnku i przyprawami podana na bułce typu ciabatta :)
Bardzo sycące.
Obejrzałam też "Forks Over Knives" i nie mogę się doczekać aż pojawią się polskie napisy do tego dokumentu, żebym mogła go zaprezentować swoim znajomym. Film jest bardzo rzeczowy, nie gra na emocjach, ale skupia się na wiedzy zdobytej w ciągu wieloletnich badań. Oczywiście mam świadomość, że w każdym filmie, który chce przekonać do czegoś odbiorców może wystąpić odpowiednia manipulacja faktami, ale zbyt dużo się teraz mówi o szkodliwości diety przyjętej za "normę" na nasze serca i inne organy, żebym miała wątpić w jakiekolwiek informacje zawarte w tej produkcji. Polecam. Jeśli nie chcesz zostać weganinem dla naszej planety, to zrób to dla siebie.
Jeden cytat bardzo zapadł mi w pamięć "Don't live to eat. Eat to live.". Lepiej bym tego nie ujęła.
Szejki to zdecydowanie numer jeden! U mnie też lecą ostatnio jako alternatywa dla słodyczy :)
OdpowiedzUsuńA sylwester w Wiedniu to faktycznie sprawa godna pozazdroszczenia!
:] ależ mam radochę.
UsuńAle super, udanego Sylwestra ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZazdroszcze koncertu Depech Mode, mam nadzieje ze kiedys tez pojde na ich koncert. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż sobie zazdroszczę :D Tak się cieszę z tego koncertu... chociaż z Sylwestra bardziej ;)
UsuńJa tez Ci zazdroszcze Depeszy. Kocham ich! Obys wspaniale sie na ich koncercie bawila :) I cudownie przesmacznie wygląda Twoj koktajl. Chyba zrobię podobny,tyle,ze z bananow, jablek i moze mango...:) POzdrowionka! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, taki mam plan :D A koktajl polecam, jest doskonały!
UsuńDone! :D Juz skonsumowany z wielkim pomrukiwaniem zadowolenia :D
Usuńo nie..! Ale zazdroszczę ci tego Sylwestra ;) Wiedeń-podobno piękne miasto ;) ja na razie planów nie mam i nic się nie zapowiada ;(
OdpowiedzUsuńA hamburgera porywam-meeega ;)
:] no Sylwester to będę miała udany jeśli tylko wszystko wyjdzie jak zaplanowane.
Usuńzazdroszczę sylwestra, a kanapka wygląda wygląda niesamowicie !
OdpowiedzUsuńDzień Dobry:)
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę ten koktajl i fasolkę:)
Świetny blog-dodaję do mojego www.podburymkotem.blog.onet.pl