Może to dobra okazja, żeby zrobić małe podsumowanie z okazji pierwszego roku weganizmu :) Gdy rok temu z dnia na dzień podjęłam decyzję o rozpoczęciu przygody z dietą wega nie wiedziałam czego się spodziewać. Liczyłam się z tym, że będę musiała nauczyć się gotować (a tego bałam się bardziej, niż diabeł wody święconej ;)), ale nie miałam pojęcia, że nie będzie to wcale takie trudne.
Początkowo zmiana nawyków wychodziła mi różnie. Na moje szczęście sery wegańskie zrobiły się dosyć łatwo dostępne, a ich wybór szybko się powiększył. Przez pierwsze miesiące każdego dnia zastanawiałam się, czy na pewno moje posiłki dostarczają mi wszystkiego co niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. W pewnym momencie nie myślałam i nie mówiłam o niczym innym. Zauważyłam, że sporo początkujących wegan też tak ma. Obawiałam się także spadku wagi, ale okazało się, że niepotrzebnie. Ważę tyle samo co rok temu, a jem dwa razy tyle co kiedyś i mogę sobie pozwalać na takie smakołyki jak gofry, pizze, tortille późnym wieczorem ;) Jest to o tyle fajne, bo lubię jeść! Nie dla mnie diety i odmawianie sobie czegokolwiek.
Dużym wsparciem okazali się inni weganie. Chociaż żadnego z nich nie poznałam osobiście, to jednak blogi, wegańskie strony i grupy na Facebook'u dają fajne poczucie, że jest więcej ludzi, którzy chcą coś zmienić, którym los zwierząt nie jest obojętny.
Powody dla których przeszłam na weganizm były związane z etyką i chęcią zmiany losu zwierząt, ale w miarę zagłębiana się w temat i zdobywania świadomości na temat mleka i jego wpływu na organizm ludzki, dużą wagę zaczęłam przywiązywać do zdrowotnego wpływu tej diety. Gdy byłam wegetarianką jadłam duże ilości mleka w różnych postaciach (uwielbiałam sery, śmietanę, masło). Według wiedzy wpajanej nam od dziecka powinnam mieć wysoki poziom wapnia, a jednak okazało się inaczej. Choruję na tężyczkę i po diagnozie nakazano mi zrobić badania krwi. Jakie wielkie było moje zaskoczenie, gdy poziom wapnia był zatrważająco niski. I nagle dowiedziałam się (od lekarzy), że powinnam prowadzić dietę niskofosforanową, czyli POWINNAM UNIKAĆ MLEKA! Od tamtej pory jestem już pewna, że dieta wegańska to był dobry wybór i z perspektywy czasu mogę spokojnie stwierdzić, że dużo więcej zyskałam niż straciłam :) Czuję się świetnie, mam dużo energii, nie przeziębiam się, a moje sumienie jest czyste. Wyniki krwi są dobre, a ja jem zróżnicowane posiłki i potrawy o których istnieniu nie miałam pojęcia. No i pokochałam tofu, które przez cały czas wegetarianizmu uważałam za niejadalne paskudztwo. W jakim strasznie błędnym przeświadczeniu żyłam! ;)
Jeśli ktoś z Was się waha nad przejściem na dietę wegańską, to możecie mi wierzyć - nie ma na co czekać :)
świetnie, życzę kolejnych lat:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Jeśli będzie tak jak teraz to nie będzie to rudne :D
UsuńGRATULACJE trzymam kciuki za kolejne lata... ja cały czas nie mogę się na weganizm zdecydować
OdpowiedzUsuńDlaczego? To nie jest takie trudne jak się na początku wydaje :)
UsuńGratulacje składa reprezentacja miasta Gdańsk!
OdpowiedzUsuńReprezentacja miasta Białogard dziękuje ;)
UsuńCieszę się bardzo :) Myślałam, że dłużej jesteś weganką.
OdpowiedzUsuńJa u siebie właśnie zauważyłam, że duuużo gadam o weganizmie. Co zrobić. A co do spotykania innych wegan - mieszkając w Warszawie dopiero na obiedzie organizowanym przez wegan (było 30-40 osób) byłam w szoku, że jest nas tak dużo. :) To jest piękne. Zdawać sobie sprawę, że nie jest się jedynym.
Ja też gadałam o tym bez przerwy :D Teraz mi trochę przeszło. Ja niestety mieszkam w małej miejscowości i nie mam kontaktu z innymi weganami. Nawet wegetarian jest jak na lekarstwo :/ Ale świadomości, że przynajmniej w internecie są inni, którzy myślą podobnie jak ja, jest pocieszająca :)
UsuńW przyjciołach było tak:
OdpowiedzUsuńOjciec Rachel: Może zamówie wszystkim kurczaka po marokańsku?
Phoebe: Nie jem mięsa.
Ojciec: To kurczak!
Phoebe: Hmm, tego też nie jem.
Ojciec, wzdychając: Nigdy nie zrozumiem was lesbijek.
:D
Kocham to :D
Usuń"Moje Wielkie Greckie Wesele":
Usuń"Bohaterka: He is a vegetarian. He doesn't eat meat.
Jej ciotka: He don't eat no meat?! WHAT DO YOU MEAN HE DON'T EAT NO MEAT?! Oh, that's OK I'll make him lamb."
;)
W serialu Z archiwum X w odc. pt Squeeze gra aktor, który jest wegetarianinem. Jego postać zjadała ludzkie wątroby. Jest też odc. Red Museum - o sekcie wegetarian :)
UsuńOkropne jest to jak bardzo się śmiałam na tym odcinku :P
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=nRSLQu-d6ZQ
gratuluję i życzę sobie i Tobie miliona lat weganizmu :D
OdpowiedzUsuńmi rok stuknie w czerwcu, ale dumna z siebie jestem niesłychanie, szczególnie, że uwielbiam bycie weganką - sprawia mi to tyle przyjemności, że żałuję, że zdecydowałam się na to tak późno :) Odkrywanie nowych potraw, smaków i zastosowań różnych rzeczy :)
ahh <3
gratulacje :)
Dziękuję :D Też się zastanawiam dlaczego tak późno się zdecydowałam? To jest taka frajda odkrywać nowe smaki i składniki! Veganism for life :D
UsuńTrochę zazdroszczę. Mnie na razie blokuje myśl: co mam jeść?_? Na razie odstawiłam mleko. Powoli, ale do celu :)
OdpowiedzUsuńJak to co? Analizuj blogi wegańskie, jest tyle przepisów na pyszności! Ja do tej pory rzadko powtarzam dania. Ciągle wyszukuję nowych i nie jest to trudne :)
Usuńjedzenia jest masa, spróbuj a sama się przekonasz :) ja się bałam tyle lat, a nie było kompletnie czego :)
UsuńGratki:D
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńSuper czyta się takie pozytywne podsumowanie. Choć od wielu lat jestem wegetarianką, weganką jestem na razie częściowo. Myślę, że moja metoda małych kroków się sprawdzi. Pełna jestem podziwu dla Twojej szybkiej decyzji, pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJa zawsze działam bardzo impulsywnie. Decyzję o weganizmie podjęłam w najgorszym z możliwych momentów mojego życia, a jednak dałam radę. Każdy da. Trzymam kciuki za Ciebie :) Metoda małych kroczków tez jest dobra!
Usuń