Happy Cow

HappyCow's Compassionate Healthy Eating Guide

czwartek, 3 stycznia 2013

Wiedeń, a wegańska żywność

Jak wspomniałam w poprzednim poście Wiedeń początkowo stanowił małe wyzwanie w kwestii żywienia wegańskiego.
Na happycow.net znaleźliśmy sporo ciekawych lokali z wege lub wega kuchnią, ale nie przewidzieliśmy, że będą zamknięte w weekend. Podobnie było ze sklepami z organicznymi produktami. Niestety Wiedeń słynie ze sznycli, a nie ze spożywania dużej ilości warzyw. Ratunkiem okazały się kuchnia chińska i indyjska. Odwiedziliśmy więc Nirvanę i Lucky Chinese, gdzie mogłam się najeść bez wyrzutów sumienia. Jednak ciągle nie były to smaki na jakie liczyłam.
Zakupy zrobiłam w sieciówce SPAR. Na szczęście sklepy te są całkiem dobrze zaopatrzone w wegańskie jedzenie.

Na śniadania - margaryna Alpro (jedna z lepszych margaryn jakie do tej pory jadłam), smarowidło do chleba curry z ananasem, pasta z pestek dyni, jogurty Joya i dżem z pomarańczy zagęszczany pektyną. Do domu zabrałam kiełbaski Veggie, które zamierzam dzisiaj zjeść na obiad (dam znać, czy smaczne ;)).


 W Sylwestra nam się poszczęściło i trafiliśmy do baru Freshii (vegan-friendly). Chociaż były tam dania z mięsem, to jednak można je było zamienić na tofu. Jedzenie jest świeże i pyszne :)

Supreme Vegan Wrap

Tofu w sosie z orzeszków ziemnych z makaronem ryżowym.

Ice tea rooisbos z czerwonymi owocami.

Nalewka czekoladowa Mozart (sprawdziłam skład - wegańska ;))

Cukrowane jabłko :)

Ogólnie zjadłam chyba więcej cukru niż przez cały ostatni rok. Cera błyskawicznie mi się pogorszyła, a żołądek odmówił współpracy. Dlatego pomimo iż byłam zachwycona wyjazdem, to jednak mój organizm ucieszył się, że wrócił na domowe jedzenie :)

Na koniec jeszcze kilka zdjęć samego Wiednia :) Buziaki dla Was!

Arsenał


Katedra Świętego Szczepana po raz kolejny z zewnątrz...

... i w środku.


Miasto nocą <3

Ja :D


Pałac Schönbrunn (letnia rezydencja Habsburgów)

Budynek Opery

Fotocepcja :D


6 komentarzy:

  1. Wiedeń piękny, byłam dwa lata temu i rzeczywiście robi wrażenie! Ja zawsze na takich wyjazdach jadę prawie non stop na jogurtach sojowych bo ceny niższe i dostępność jednak większa :) Ale poza tym w Wiedniu wszędzie tylko wurst i wurst :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakochałam się w Wiedniu całkowicie, ale żałuję, że nie spróbowałam jedzenia w ich wega knajpach. Będzie powód do kolejnych odwiedzin ;)

      Usuń
  2. Ach te wegańskie zakupy zagranicą, zazdroszczę najbardziej kiełbasek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiełbaski zjadł mój Mąż - dla mnie były zbyt "kiełbasiane" ;)

      Usuń
  3. Wiedeń, wspaniałe miasto. I takie CZYSTE. Mam nadzieję, że kiedyś będzie okazja tam wrócić:)
    I pierwszy raz spotykam się z rooibosem w takiej postaci, jako że jest to jeden z moich ulubionych napojów, na pewno bym się skusiła:)

    OdpowiedzUsuń

Po sygnale zostaw wiadomość ;) *beep*