Najpierw zupełnie przypadkowo trafiliśmy na halę targową, gdzie znajdowało się stoisko z wegańskimi hamburgerami (według Pani sprzedającej z "najlepszymi w mieście" ;)). Hamburger zupełnie nie przypominał buły, którą się serwuje na wynos w barach szybkiej obsługi. Był z pełnoziarnistym pieczywem, smażonym tofu, kiełkami, buraczkami, sosem (ja wzięłam mango chutney, Mąż - chili), pomidorkiem i sałatą. Smakował wyśmienicie. W dodatku Pani była przemiła, znała świetnie angielski (jak chyba wszyscy w Berlinie) i dała nam namiary na wegański supermarket Veganz (bo oczywiście nie przygotowaliśmy się przed podróżą ;P).
Ja z moim "hamburgerem".
Po spacerze od którego zrobiły mi się pęcherze na stopach (po co podjechać metrem skoro na piechotę będzie zabawniej? :/ ) ruszyliśmy na supermarket Veganz.
Gdy weszłam do środka poczułam się jak dziecko w Wigilię :D Cały supermarket z produktami wegańskimi. Sery, bite śmietany, przyprawy, świeże warzywa i owoce, napoje "mleczne", pasty do pieczywa, kosmetyki i wiele innych, a ja nie musiałam się zastanawiać, czy to aby a pewno dla mnie :D
Po zakupach można też się posilić w kawiarni Veganz, a zaraz obok ubrać się w sklepie z odzieżą i butami wegańskimi (chociaż już był zamknięty jak do niego dotarliśmy). My jeszcze skoczyliśmy na ciasta, zaopatrzyliśmy się w bułki na drogę (były z bliżej nieokreślonym fake meat, ale smakowały niesamowicie!) i ruszyliśmy do domu.
Ciasto czekoladowo-wiśniowe.
Torcik rabarbarowo-waniliowy.
W domu wypakowałam zakupy i dopiero dotarło do mnie jak bardzo zaszalałam.
Mam i jogurty, i smalec, śmietany, wędliny, kiełbaski, duży wybór serów, a nawet "tuńczyka" i "krewetki" :D
Nie mogę się doczekać aż wszystkiego spróbuję. Przez jakiś czas też nie będę musiała się zaopatrywać w sklepach internetowych. Zostałam fanką Soy Jerky - imitacji suszonego mięsa. Smaczne to potwornie (dwa opakowania wchłonęliśmy na przekąskę), ale według Męża nie smakuje zbytnio mięsnie, chociaż to właściwie może być zaletą :)
Żałuje, że nie miałam okazji zobaczyć więcej, ale w ostateczności Berlin nie jest na tyle daleko, że bym nie mogła odwiedzić go znowu ;) Polecam każdemu!
Widzę, że wizyta zakupoholików, jak najbardziej udana ;)
OdpowiedzUsuńHaha, tego określenia jeszcze nie słyszałam, ale nie mogę się z nim nie zgodzić ;) W Berlinie jestem nie częściej niż raz na kilka lat, więc żal było nie wykorzystać okazji :P
Usuńnigdy nie byłam w Berlinie, a mam stosunkowo blisko... ale dlaczego nigdy nie byłam w Berlinie?! Muszę! Gdzie ten market?!
OdpowiedzUsuńP.S. jak ceny?
Adres - Schivelbeiner Straße 3410439 Berlin :) Ja jeżdżę tam od czasu do czasu, głównie na koncerty, ale teraz będę miałam powód, żeby bywać częściej.
UsuńCeny są... hmmm, przyzwoite ;P Nieco wyższe niż w Polsce, ale i tak nie ma dramatu. Można wybrać sporo tańszych :) Najdroższe chyba mają kosmetyki.
czekoladowo-wiśniowe cudo
OdpowiedzUsuńYhym ;) Było pyszne, ale czekoladowej tarcie z awokado z Machiny Organiki nie dorównuje :P
UsuńDoskonały post! Na początku października jestem w Berlinie i właśnie robię rekonesans w sieci gdzie wpaść! THNX :)
OdpowiedzUsuń:D Nie ma sprawy! Udanych zakupów.
Usuń