Osobiście uważam, że przeszłam na weganizm w momencie kiedy stał on się dosyć łatwy. Oczywiście powinnam odżywiać się tylko produktami świeżymi, przygotowanymi w domu i omijać wszystkie "gotowce", ale prawda jest taka, że codzienność skutecznie to utrudnia. Mało czasu na robienie wszystkiego samodzielnie i ochota, która napada mnie od czasu do czasu na.... hot doga/hamburgera/bułkę z serem lub wędliną/gofry z bitą śmietaną* (*niepotrzebne skreślić). Ze wszystkim można sobie poradzić. Wszystkie produkty do tych potraw są dostępne. Może jeszcze nie mogę ich kupić idąc do pierwszego lepszego sklepu, ale od czegoś trzeba zacząć. Gdy zostałam wegetarianką o parówkach sojowych można było pomarzyć, a mleko sojowe smakowało jak pomyje ;) Rynek rozwinął się niesamowicie w ciągu tych kilku lat. Na swojej prywatnej stronie na Facebooku wrzucam zdjęcia tych potraw, które i Wam pokazuję. Ciasta, babeczki, dania obiadowe. Do wyboru do koloru. A jednak, gdy spotykam znajomych, którzy te wszystkie potrawy widzą i tak słyszę "to co ty właściwie jesz?". Weganizm nie wymaga rezygnowania z niczego, a budzi wiele negatywnych emocji od niechęci aż po jawną nienawiść (tak, tak, zdarzyły się ataki na moją osobę). Właściwie dlaczego? Bo jestem empatyczna, bo krzywda innych stworzeń jest dla mnie sprawą ważną? Jeśli to powody do negatywnych emocji, to ja tych pozytywnych nie chcę budzić.
Cenię ludzi, którzy pytają o weganizm nie ze złośliwości i tonem kpiącym, ale z czystej ciekawości i próby zrozumienia dlaczego wybrałam taką dietę. Nawet jeśli sami nie przestają jeść mięsa to często robią mały krok w tę stronę. A każdy kroczek, nawet najmniejszy cieszy.
Ostatnio z okazji spotkania rodzinnego kochane ciotki postanowiły mi wyperswadować "głupotę" jaką jest weganizm. Kobiety schorowane, otyłe lub z nadwagą pouczały mnie o prawidłowo skomponowanej diecie. Czy to naprawdę ludzka natura negować wszystko co inne i nieznane? Po co? Życie jest za krótkie na negatywne emocje i za fajne, żeby minęło na rozdrapywaniu ran i pielęgnowaniu niechęci. Prawda?
Blond czupryna to ja :)
Dla wszystkich zainteresowanych podaję 3 sklepy internetowe, które maja bogatą ofertę wegańską:
http://www.evergreen.pl/index.php
http://www.greenplanet.pl/
http://vegevege.pl/ - za ten ostatni dziękuję Alicji, która mi podesłała do niego link. Zamówiłam kilka wersji Sheese i bitą sojową śmietanę :) Humor od razu mi się poprawił.
mam trzynaście lat, jestem jeszcze nie weganką, a wegetarianką. nie jem mięsa z wyboru i przekonania. to wcale nie jest trudne, niekrzywdzenie wręcz daje satysfakcję! dla organizmu białko z mięsa wcale nie jest niezbędne. podziwiam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę uporu w tym wyborze, bo czasami bywa to trudne, ale ze względu na ludzi dookoła, a nie ze względu na dietę, która wbrew pozorom jest łatwa i daje dużo satysfakcji :)
Usuńmi się czasami wydaje, że o wiele trudniejsze jest tłumaczenie własnych racji niż bycie weganinem/wegetarianinem. osobiście nie jestem - ale żywo interesuję się zjawiskiem i nie stronię od wegańskich blogów. szlag mnie trafia za to, kiedy na wegan się naskakuje... tak jak pisałaś: często osoby wychowane na tłustych rosołach, smażące wszystko na smalcu itd. wciskają jakie to wszystko zdrowe...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Kiedyś znalazłam fajne hasło na jednej z wegańskich stron. "Powiedz ludziom, że jesteś weganinem, a od razu się okaże, że mają stopień naukowy z dietetyki" ;) Pozdrawiam i dziękuję za zrozumienie :)
UsuńWitam, czy mogłabyś mi pomóc jeżeli chodzi o nietestowany tusz do rzęs? Najlepiej taki który kupię w sklepie a nie w necie oraz puder w kamieniu i fluid? gubię się w tym które kosmetyki są testowane a które nie. Najlepiej żeby wszystko było weganskie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję i pozdrawiam. Co do posta - ja mam te same odczucia. Ale idzie ku lepszemu..cora z wiecej wege miejsc i towarów
Basia
Z tych dostępnych w drogeriach to na pewno produkty takich firm jak KOBO, Catrice, Essence, czy Inglot są nietestowane. Co do konkretnych kosmetyków to już polecam dobrać indywidualnie. Niestety trzeba sprawdzać skład jeśli chodzi o kosmetyki wegańskie. Nie ma chyba na rynku firmy dostępnej w drogeriach, która ma typowo wegańskie kosmetyki kolorowe. Z internetowych stron polecam http://organeo.pl/ Tam o takie kosmetyki znacznie łatwiej.
UsuńA jeśli chodzi o bycie na bieżąco z tym, które firmy testują to polecam listy PETA http://www.peta.org/living/beauty-and-personal-care/companies/default.aspx
lub naszą polską na wizaz.pl http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=600483
Pozdrawiam :)
witam, dawnej przeglądałam Twojego bloga szafiarskiego, teraz przeglądam tego, i najlepsze co zauważyłam to to, że nie przejmujesz się opinią innych tylko realizujesz SIEBIE. trzymam kciuki za Twój weganizm i podziwiam :) wszystkiego co najlepsze dla Ciebie, dużo zdrowia :*
OdpowiedzUsuńkasia.
Dziękuję za miłe słowa :) Tak cudownie podnoszą na duchu!
UsuńO, namiary na nowy sklep - duży wybór, dzięki :) Niektóre ceny szokujące, np. Sheese możnabyło kiedyś w biopunkcie kupić za ok.10zł, tym bardziej że moim zdaniem nie jest to najlepszy wyrób seropodobny :P
OdpowiedzUsuńEch, śliczności, zgadzam się z tobą w zupełności... Nie jest ciężka sama dieta, ale sposób, w jaki ludzie nas postrzegają :) Powodzenia i do przodu!
UsuńNie próbowałam jeszcze, ale podobno jest lepszy niż Cheezly, więc nie mogę się doczekać aż zakupy do mnie dotrą :) Czekam aż w Polsce będzie dostępna Daiya. Wtedy to już w ogóle będę w wega niebie ;)
Usuńmnie Sheese bardziej smakuje niz Cheezly, a to ze kiedys mozna bylo cos za iles - ceny sie zmieniaja, gdyby producenci sprzedawaliby produkty taniej to cena bylaby tez inna...
UsuńPuff! To miało być do autorki bloga, oczywiście :)
OdpowiedzUsuńDomyśliłam się ;) Dzięki za słowa otuchy! :D Nie dam się.
UsuńIt really can be challenging to discuss our dietary choices with others. People react with SUCH defensiveness! I always tell new vegetarians (mostly joking): "When you tell people you're vegan, they react as if you told them that whatever they eat is CRAP. Which is probably true -- so too bad for them!" ;)
OdpowiedzUsuńI'm working on a post about my own vegan diet! I just need to finish writing my wedding vows first!
That's something I would never think of saying :D I must try it sometime.
UsuńCan't wait for you dietary suggestions... of course vows come first :)
Akurat kiedy wrzuciłam swój blogowy post na facebooka, koleżanka napisała "weganie mają trudniej". Weszłam na vegespot i zobaczyłam Twój post, który wrzuciłam w odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńTu ktoś wyżej ładnie napisał, że o wiele trudniejsze jest tłumaczenie własnych racji, niż bycie wege. Dlatego od pewnego czasu w ogóle nie tłumaczę, jeśli mnie ktoś pyta dlaczego jestem weganką, odpowiadam "bo tak". Energię z tych niepotrzebnych dyskusji możemy spożytkować w lepszy sposób. Oczywiście jestem za uświadamianiem innych, ale nie tych, którzy starają się mi wpajać swoje "mądrości" i robią to za każdym razem. Pozdrawiam i powodzenia!
Chyba masz rację, ale ja zawsze za bardzo przeżywam takie dyskusje i nie wiem kiedy odpuścić. Najgorsze jest to, że nie ja je zaczynam. Zawsze jakiś mięsożerca zagai, a potem zaczyna mi udowadniać jak bardzo się mylę w swoich poglądach... Najgorsze jest to, że ile argumentów bym nie podała to i tak nie zostaną zarejestrowane. Jakbym mówiła do ściany.
UsuńRównież pozdrawiam! :)
Nie rozumiem zupełnie takich sporów, dyskusji na temat żywienia, normalnie robi się tak jak w polityce... osobiście sama mam okresy w życiu, że nie jem mięsa w ogóle (jadam tylko drób, chyba, że gotuję rodzinie to pozostałe), ale wege popieram w 99%. Ten 1% to pełnowartościowe białko i żelazo, które nikt mnie nie przekona, że da się inaczej dostarczyć. :)
OdpowiedzUsuńTo ja Ci powiem, że dopiero od przejścia wegetarianizm żelazo mam w normie (wcześniej miałam wiecznie niedobory), a pełnowartościowe białko można dostarczyć łącząc poszczególne rośliny ze sobą (niektóre zboża i np. soja). Ważne jednak żeby dobrać dietę najlepszą dla swojego organizmu i swoich potrzeb :)
UsuńJak mówi stare powiedzenie: "Dla chcącego nic trudnego". Myślę że masz sporo racji, że tłumaczenie się przed rodzinką i zanjomymi jest znacznie trudniejsze. Ale przecież ważne jest to aby zyć w zgodzie z samym sobą, więc może lepiej olać utuczone ciocie, znawczynie dietetyki :)
OdpowiedzUsuńOlanie takich komentarzy to jedyne rozsądne wyjście z tej sytuacji ;) Cały czas się uczę obojętności na absurdalne komentarze. Raz mi wychodzi lepiej, raz gorzej.
UsuńKiedyś mnie opinie innych ludzi nt. mojej diety obchodziły do tego stopnia, że nie ujawniałem się w towarzystwie. Później mnie jeden znajomy wegetarianin (też byłem jeszcze wegetarianinem) uświadomił, że nie ma się czym przejmować. Nie zawsze jest tak łatwo zlać czyjeś głupie gadanie, ale staram się usilnie ;). Spotkałem się już z "doktorami dietetyki", ludźmi uważającymi, że zjadam jedzenie ich jedzieniu itp. Najlepiej obrócić jeśli się tylko uda wszystko w żart, żeby nie tracić niepotrzebnie nerwów. Części ludzi (w tym znajdą się zapewne nasi znajomi) nie da się żadnym argumentami wytłumaczyć naszych motywów, przekonać do prawdy o przemyśle mięsno-nabiałowym. Oni mają na wszystko gotowe odpowiedzi. Cieszę się, że jest coraz więcej stron poświęconych wegetarianizmowi/weganizmowi (przy czym chciałbym, aby wegetarianie z czasem przechodzili na weganizm), blogów, grup społecznościowych, sklepów z żywnością, kosmetykami, odzieżą itd. Zawsze łatwiej przetrwać mając więcej możliwości.
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała widzieć więcej wegetarian przechodzących na weganizm, ale cieszę się z każdego wegetarianina, bo to zawsze spory krok do przodu :)
UsuńNiestety nie zawsze jest mi łatwo ignorować niektóre komentarze, gdyż bywają bardzo dotkliwe. Jednak staram się nauczyć tej umiejętności. Najważniejsza jest wiara w to, że robię dobrze i mam rację. Tego się trzymam. Pozostaje mi wierzyć, że wegan będzie coraz więcej.
Fajnie że tutaj jest nas tylu, bo ja jestem jedyną wegankom w moim towarzystwie... Ale najbliżsi znajomi mimo że jedzą mięso rozumieją, że jest to najzdrowsza dieta, albo nie rozumieją ale nie mówią. Jednak najlepsze są właśnie nowe osoby w towarzystwie np. nowy chłopak koleżanki z dość dużą nadwagą jedzący kebab, który mi tłumaczy że grożą mi niedobory białka. I wtedy mam dylemat powiedzieć jej że jest przygłupi :). Kiedyś jak byłam wegetarianką w ogóle nie dyskutowałam na ten temat, jak poczytałam i przeszłam na weganizm nie mogę już zostawiać ich w takiej czarnej dziurze niewiedzy więc dyskutuję, często niepotrzebnie tylko się denerwuje, bo większość osób nie chce się nic dowiedzieć chce zaczepić, zaatakować, ponieważ sami czują się zaatakowani tym, że my robimy inaczej, czyli w ich mniemaniu myślimy o sobie że jesteśmy lepsi (z takim tokiem myślenia spotkałam się już kilkakrotnie) Ale dużo się zmienia w Warszawie powstało Carolina Medical Center pierwsze miejsce gdzie różne schorzenia leczone są dietą głównie wegańską :)Mogę Ci napisać tylko nie przejmuj się. Robisz bardzo wiele i ja Ci jestem wdzięczna za to że prowadzisz bloga i rozpowszechniasz informacje o weganizmie :) Dzięki
OdpowiedzUsuń:* Podniosłaś mnie od rana duchu. Ogólnie cudowne jest to, że chociaż w sferze wirtualnej można znaleźć wsparcie. Ja na co dzień też nie mam styczności z innymi weganami. Mieszkam w niedużym miasteczku i już wegetarianizm budził niezłe kontrowersje, a weganizm jest postrzegany jako sensacja. Niestety podejście często jest takie jak opisałaś. Ludzie atakują, bo wydaje im się, że mamy się za kogoś lepszego. Nawet podanie twardych argumentów zdrowotnych za dietą wegańską nic nie zmienia. A szkoda... Ale trzeba wierzyć, że będzie lepiej, bo inaczej można popaść w depresję ;)
Usuńjeju jeju.. chyba nie zlicze już ile razy startowałam do weganizmu.. Zwykle trwam w tym kilkanaście tygodni. Jednak po czasie, zawsze wracam do mlecznych produktów. Zdaję sobie sprawe, że to wina mojego słomianego zapału i lenistwa :/ Niestety..
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za sukces :) Wszystko przychodzi w swoim czasie. Mnie przejście na weganizm zajęło 8 lat wegetarianizmu, ale jak już podjęłam decyzję to przyszła bardzo łatwo. Trzeba wyczuć moment.
UsuńA jak radzić sobie z kosztami takich produktów? Ceny są naprawdę niemałe..
OdpowiedzUsuńMichu pod spodem idealnie to ujął. Oczywiście, że jak ma się ochotę na gotowce to można to odczuć na kieszeni, ale warzywa, kasze, makarony nie są drogie. A nawet ceny produktów gotowych są co raz niższe, więc można być wega i nie wydawać majątku.
Usuńnajlepiej zostac producentem takiej zywnosci ;) Polskie produkty beda tansze !
Usuńmój staż wynosi 10 lat wegetarianizmu, 2 rok weganizmu i 8 miesiąc witarianizmu. również spotykam się z różnym nastawieniem - warto być wytrwałym w tym co robimy. często stajemy się inspiracją dla innych.
OdpowiedzUsuńGratuluję. Jestem pod wrażeniem, zwłaszcza witarianizmu, bo w Polsce chyba nie jest łatwo z taką dietą? Jeśli zainspiruję chociaż jedną osobę do przejścia na weganizm to będę szczęśliwa. Aktualnie po wielu latach mój Mąż przechodzi na wegetarianizm i już to mnie bardzo cieszy :)
UsuńJestem od 8 lat wegetarianką.. Właśnie próbuję przejść na weganizm, natchnął mnie do tego wykład Gary'ego Yourofsky'ego. :) Cudowny człowiek.
OdpowiedzUsuńTylko zdaję sobie sprawę, że jest to wieele razy trudniejsze niż na Zachodzie, ze względu na dostępność i ceny wegańskich produktów.
Możesz coś polecić, jakąś książkę, cokolwiek, co by mogło pomóc na wegański start? :)
Och tak, Gary to wspaniały człowiek! Żałuję, że nie widziałam tego wykładu wcześniej.
UsuńCeny nie są a ż tak złe jakby się wydawało. Ja raz w miesiącu robię większe zakupy w wegańskich sklepach online, a resztę produktów szukam na straganach i w sklepach z "normalną" żywnością ;) Ostatnio np. znalazłam dużo fajnych i niedrogich produktów wega w Rossmannie, co mnie całkowicie zaskoczyło.
Co do książki to nie mam takie, którą mogłabym Ci polecić. Dla mnie kopalniami wiedzy okazały się grupy wegańskie na Facebooku, blogi i Google ;) W razie wątpliwości pytaj o cokolwiek. Z chęcią służę radą i pomocą :)
na http://vegevege.pl są książki T. Nocunia... mozna tez zakupic czasopisma, wszystkie pomoga.
Usuńa z niedostepnych - ksiazki M. Grodeckiej, ale sa dosyc "stare", lacznie z danymi tam zawartymi, mimo wszystko - polecam !
Jedzenie wegańskie nie jest wcale takie drogie. Oczywiście jeśli chcesz spożywać przysmaki np. tofu, tempeh, śmietany, jogurty sojowe, mleko kokosowe itp. to wydatki znacząco się zwiększą. Żeby żyć zdrowo wystarczy opierać się na krajowych owocach, warzywach, zbożach :).
OdpowiedzUsuńPrawda, a te smakołyki można jeść raz na jakiś czas. Zresztą mleko roślinne można już kupić za 5 zł w niektórych sklepach, więc ceny powoli opadają (nareszcie!) :)
UsuńOwoce, warzywa i zboża? To chyba trochę za mało, jak na zdrową dietę..
UsuńJestem bardzo ciekawa Twojej definicji "zdrowej diety".
UsuńWapń, moja droga, wapń. Najwięcej jest go w nabiale...Konieczny do działania wielu hormonów,niezbędny do funkcjonowania mięśni, jest potrzebny do uwalniania neuroprzekaźników w mózgu, wspomaga układ nerwowy, niezbędny do krzepnięcia krwi oraz regulacji ciśnienia krwi, przyczynia się do zachowania mocnych kości i zębów, bierze udział w procesach metabolicznych żelaza, jest potrzebny do zachowania prawidłowego rytmu serca, jest niezbędny do budowy komórek, pomaga organizmowi przyswajać witaminę B12, jest niezbędny do budowy szkieletu, który stanowi jego magazyn, zapewnia odpowiednią krzepliwość krwi, ułatwia gojenie ran, od niego zależy działanie wielu enzymów, funkcjonowanie mięśni, odprężone nerwy, optymizm , entuzjazm, zdrowy sen.. Myślę, że wystarczy.
UsuńOj jak bardzo pokutuje przekonanie, że mleko = wapń. I jak bardzo mylne jest to przekonanie.
Usuńhttp://1.bp.blogspot.com/_E9YNOHvsJvc/TGyLv1BTscI/AAAAAAAAAO4/0c3f2bInff0/s1600/calcium.JPG
Jednak trochę nie rozumiem Twojego stanowiska. Ja nie będę Cię namawiać na weganizm. Uważasz, że mleko ma dużo wapnia? W porządku. Chyba mylisz cel tego posta.
Mleko zawiera także mnóstwo białka, magnezu, fosforu i potasu, a także witaminy A, D, E i B. I nie mów mi proszę, że picie mleka od krowy hodowanej na wsi w jakimś niewielkim gospodarstwie, która pasie się na pastwisku, jest jakąś zbrodnią.
UsuńCo do substytutów - rośliną bardzo bogatą zarówno w wapń jak i białko jest soja – szklanka mleka sojowego ma 240 mg wapnia, a 100 g ziaren zwiera 34 g białka. Jednak spożywanie jej w większych ilościach nie jest aż tak zdrowe jak jest to reklamowane, po drugie jest strasznie ciężkostrawna (najbardziej ze strączkowych), po trzecie muszą na nią szczególnie uważać osoby mające chorą tarczycę, ponieważ zawiera substancję upośledzającą działanie tego organu – genisteinę – jak pokazały badania izoflawon ten powoduje dysfunkcję także u osób zdrowych.
Darujmy sobie tę dyskusje.
To Ty ją ciągniesz.
Usuńnie potrzebujemy niczego od zwierząt
Usuńnabiał szkodzi
mysle, ze ceny moglyby byc o wiele nizsze gdyby produkty tak wysokiej jakosci jak Sheezly produkowano w Polsce (albo chocby za granica ale blisko!)... i nie trzeba byloby ich sprowadzac - sprzedawca musi za transport z zagranicy takze zaplacic.
OdpowiedzUsuńprodukt produktowi nierowny, mleko z %biedr% moze i 5 zl kosztuje, ale nie jest ekologiczne, a i sama %biedr% taka w porzadku nie jest (chociaz "wujo" J.M. robi wszystko zeby wybielic dzialalnosc... ktos pamieta jeszcze procesy sądowe przeciw tej sieci? kobiety ktore poronily po dzwiganiu towarow i pracy ponad normy?)
aha im mniejsze zainteresowanie produktem tym ceny wyzsze, tak to dziala - mimo, ze mogloby byc o wiele taniej niz w przypadku produktow pochodzenia zwierzecego (jak wiadomo warzywa sa tansze!)
Pewnie, że by mogło. Wcale bym się nie obraziła. Co do mleka Biedry to ja go nie kupuję. Pisząc o tym za 5zł myślałam o L.Eclerc, ale wiem, że nie w każdym mieście się znajduje :/ Miejmy nadzieję, że ceny powoli będą spadać. Będzie większa konkurencja na rynku to i w końcu zmusi niektórych do ich obniżenia.
UsuńUważaj na kwę o której wspominałaś;) Chai latte zawiera mleko i miód...
OdpowiedzUsuńChai, który piję jest wegański :) Kupuję go w Veganz, a kawiarnia w której go podają ma chai dokładnie tej samej marki :)
Usuń